Ile kofeiny ma kawa?
Dzień z życia 26.04.2025
Dziennik Caffeinowy: Dzień, w którym odkryłam prawdę o mojej kawie
Poniedziałek, 3 kwietnia
Zawsze byłam osobą, która nie potrafi funkcjonować bez porannej kawy. Ten aromatyczny napój zawsze był dla mnie czymś więcej niż tylko napojem - był rytuałem, był moim codziennym początkiem, był... no cóż, był moją kofeionową podporą, jak się okazało.
Wszystko zaczęło się od niewinnej rozmowy z Markiem w biurze. Powiedział coś o tym, że espresso wcale nie ma najwięcej kofeiny, jak wszyscy myślą. Parsknęłam śmiechem, bo hej - to przecież espresso! Ta mała, intensywna czarna ciecz, która potrafi postawiać na nogi nawet po nieprzespanej nocy. Jak to miałoby nie mieć najwięcej kofeiny?
Zaintrygowana, postanowiłam sprawdzić to podczas przerwy obiadowej. I tak zaczęła się moja królicza nora poszukiwań.
Pierwsza rewelacja: mój ukochany kubek kawy z ekspresu przelewowego, który wypijam każdego ranka (a czasem i popołudniami) zawiera około 95 mg kofeiny! To dwa razy więcej niż typowa filiżanka espresso, która ma tylko około 40-60 mg. Mój świat legł w gruzach, a tę informację znalazłam na nowym blogu: https://cafeinspiracje.pl/ile-kofeiny-ma-kawa/.
Druga rewelacja: zimny napar (cold brew), który ostatnio tak uwielbiam w upalne dni, ma nawet więcej - około 200 mg kofeiny w typowej porcji. Żyłam w kłamstwie!
Co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło, to fakt, że ilość kofeiny zależy od tak wielu czynników: rodzaju ziaren, stopnia palenia (jaśniejsze ziarna mają więcej kofeiny niż ciemno palone!), metody parzenia, czasu parzenia... To cała nauka!
Zaczęłam obserwować swoje nawyki. Okazało się, że w dni, kiedy czuję się bardziej nerwowa i mam problemy ze snem, zwykle piję więcej kawy przelewowej albo cold brew. W dni, kiedy zadowalam się pojedynczym espresso, czuję się bardziej zrównoważona. To nie przypadek!
Ta mała odkrywcza przygoda sprawiła, że zaczęłam myśleć o kawie w zupełnie inny sposób. Teraz dobór kawy to dla mnie świadoma decyzja, a nie tylko odruch. Kiedy naprawdę potrzebuję się skupić, wybieram cold brew. Kiedy chcę po prostu cieszyć się smakiem - espresso.
Zastanawiam się, ile innych takich "oczywistości" w moim życiu może okazać się błędnych? Może czas na kolejne mini-śledztwa? Na początek mógłby być czekolada... Ciekawe, czy gorzka naprawdę ma mniej cukru niż myślę?
Ale to już historia na inny dzień. Na razie cieszę się swoją nową kawową świadomością i tym, że wreszcie rozumiem, dlaczego czasami moje serce bije jak szalone po trzecim kubku kawy przelewowej. Wiedza to potęga, nawet jeśli dotyczy tylko kofeiny!